Translate

niedziela, 10 marca 2013

Być może robiąc to popełniałam błąd, ale przecież emocje chyba zawsze biorą górę. - Co robisz usłyszałam.
Uciekam, odchodzę, ginę, wrzeszczę, umieram, zmieniam się. - Nic. - Powiedziałam zapinają widocznie przeciążoną od zawartości czerwoną walizkę.
- Przecież widzę, że się pakujesz. - Powiedział Staś zbliżając się do mnie. - Gdzie wyjeżdżasz ?
- Jak najdalej stąd. - Powiedziałam przez zęby, powstrzymując łzy.
- To przez niego, tak. - Powiedział brat z rosnąca  oczach wściekłością. - Powiedz, to o niego chodzi ?
Tak, to przez niego, to wszystko, to, że muszę uciekać przed życiem, zostawić pustkę, to on sprawił, że zrozumiałam jaki  popełniłam błąd. - Nie, muszę dorosnąć. Podniosłam walizkę i ruszyłam do wyjścia .  - Przepraszam. - Powiedziałam mijając brata.
-  Zabije go ! - Wrzasnął Staś. - Znajdę i zabije.
************************
- Jeden bilet na najbliższy lot do Los Angeles. - Powiedziałam opierając się o okrągły blat.

niedziela, 17 lutego 2013

A więc jest pierwsza część, co prawda krótka i tajemnicza, ale teraz tak właśnie będą wyglądały moje opowiadania. Komentarze bardzo mile widziane :) 
Wiedziałam, że to już koniec. Machałam wszystkim plując sobie w twarz. Ale tak to już bywa - idola.
Ten romans był dziki, ten romans był zły, za mało romantyki w romansie było tym.  - Zatrzymałam się, połykając łzy zmieszane z deszczem. Zrozumiałam wreszcie, że jestem odłamkiem szklanego zamku, niezauważalnym dla codzienności. Stałam po lampą na środku miasta rycząc jak dziecko, szczerze mówiąc wyglądałam jak naćpana idiotka. Jeszcze większa ironia. Czas na dojrzalsze tematy - Mówiłam do siebie w myślach. Czekałam, aż on przybiegnie by mnie przytulić i powie, że wszystko teraz będzie dobrze, ale on nie przybiegł. Tak, witaj prawdziwe życie. Tylko, że tym razem nie prawdziwe życie z okładki czy z serialu tylko życie z poezji, życie z życia myślicieli życie z życia. Tak teraz czas na mnie teraz to ja rozdaję karty. Więc przygotuj się życie, bo nadchodzę ! - Zamiast płakać wybuchłam śmiechem.

niedziela, 27 stycznia 2013

Wiem, wiem miałobyć prowadzone jedno opowiadanie, ale skończyłam z fantazy i oto nowy wymiar moich opowiadań, jak chcecie żebym przedstawiła wam postacie nowego opwiadania to piszcie w komentarzach :)
 Epilog
Najbardziej boli mnie to, że go przymnie nie ma. A raczej to, że nigdy go tu nie było. Ironia. Ból. Zbędne myśli. Zawzięte poszukiwania go w innych mężczyznach. Głuchy krzyk. Nieczułe uczucie. Brak wszystkiego czym był, a najbardziej brak jego. Strach przed tym, że kiedyś w ogóle mogłam go mieć. Ciągłe dążenie do perfekcji, która nie istnieje. Zakrywanie prawdziwej siebie pod modnymi ciuchami. Zakrywanie sowich uczuć, oddając się popularnym ciałom. Strach przed uwolnieniem się, dlatego była taka jak inne, pusta, obojętna, zachłanna. Bałam się być inna, a raczej do tego przyznać, ale on z czasem sprawił, że nie miałam wyboru i straciłam wszystko, co było niczym. A wiesz co mnie najbardziej boli, to, że on wcale nie  był mi potrzebny, oni wszyscy byli zbędni. To nie było uczucie, tu nie chodziło o nich.. tu chodziło o mnie. Starałam się wierzyć, że istnieje wytłumaczenie, ale życie z punktu obserwatora, przekonało mnie, że bóg nie istnieje. A życie to gówno, a miłość to blady banknot, który istnieje tylko w Amerykańskich filmach o zbuntowanych rockmenach. Świat dąży w jedną stronę nie zważając na przeszkody, a ja dążę w inną. Być może był to bunt, może szukałam siebie albo sprawdzałam świat, a może była to tylko śmierć.x